Pasję do robótek ręcznych lub, co brzmi poważniej i bardziej „światowo”, do rękodzieła artystycznego odkryłam w sobie poszukując zajęcia po wyłączeniu się z aktywnej pracy zawodowej i przejściu na emeryturę. Znalazłam miejsca i ludzi, którzy to robią. Nauczyłam się wiele, poznałam przybory i materiały, czytam i gromadzę „literaturę” i co widać doszło do tego, że postanowiłam podzielić się moimi doświadczeniami. Anita

niedziela, 14 czerwca 2009

Koronka klockowa - Bobowa

Pobyt w Krynicy wykorzystałam do odwiedzenia Bobowej - centrum polskiej koronki klockowej. Dwa lata temu p.Jadwiga Śliwa z Bobowej, znana z niezwykłego kunsztu w wykonywaniu tej koronki, uczyła mnie podstawowych splotów i robienia koronek małoparkowych. Zrobiłam wówczas małą serwetkę i kilka innych robótek.Aby dowiedzieć się podstawowych informacji nt. historii, słownictwa, klasyfikacji i technik polecam stronę www.koronki.art.pl Bardzo zwięźle opisane i nie ma sensu abym to powtarzała. Ja chętnie podzielę się doświadczeniami osoby trzymającej w ręku klocki po raz pierwszy. Technika ta uchodzi za trudną, ale zapewniam, że nie tak bardzo, potrzeba tyko chcieć i uzbroić się w cierpliwość. Niestety myślę, że nie można nauczyć się tego korespondencyjnie i z kursów obrazkowych. Początkowo klocki żyją własnym życiem - plączą się, odwijają i spadają na podłogę. Podstawowe i w zasadzie jedyne ruchy wykonywane klockami to skręcanie (obracanie) i krzyżowanie, a mimo to trzeba popatrzyć jak robi to ktoś już umiejący. Chętnie zorganizuję warsztaty ale może uda mi się nagrać film.
Wracając do Bobowej. Postanowiłam doskonalić moje umiejętności .Nauczyłam się odczytywać schematy - dotychczas robiłam na obrazkach będących kserokopią wykonanej przez kogoś pracy
co jest dużym ułatwieniem bo widać splot nitki. Wiem również co to jest koronka wieloparkowa i że, co wydaje się nielogiczne, im rzadszy wzór koronki tym więcej par klocków potrzeba do jego wykonania.
To jest koronka typu Torchon, ilość klocków zależy od szerokości . Tu używam 13 par.

czwartek, 4 czerwca 2009

Krynica

Hobbystki wyjechały.
Spotkanie służyło oderwaniu od codzienności przy ulubionym dzierganiu. Pogoda sprzyjała, nastroje i wesołość dopisywały.
Zajmowałyśmy się oczywiście wskazanymi w programie kursu tematami. Haft wstążkowy i frywolitka. Myślę, że w znacznym stopniu udało mi się zastąpić instruktorkę i przekazać koleżankom podstawowe informacje. Powstały samodzielnie wykonane"obrazki" wstążkowe i kółeczka i łuczki pod przyszłe frywolitkowe cudeńka.
Mam nadzieję, że będziemy spotykać się częściej, przekazywać swoje doświadczenia, popularyzować nasze pasje, rozdzielać pozytywną energię i dziergać, dziergać, dziergać...